niedziela, 20 lipca 2014

Opowiadanie 1 - rozdział 11

No to na początku wspomnę, iż miejsce, w które jadą zostaje zmienione. Zamiast na wyspy Bahama jadą do lasu, spędzić czas na łonie natury... Tada! Miłego czytania!
_______________________________________________________

Kiedy dojechali na miejsce zobaczyli, że jest z nimi osoba, której nie znają a jednak skądś kojarzą. Rudy osobnik zwany Axlem wraz z platynowym osobnikiem zwanym Księżniczką Vincem, podeszli bliżej rudo - brązowej kobiety. 
- Kim Ty jesteś? - spytali jednocześnie.
- To Lisa Marie Presley - odparł za nią Michael. - Przyjechała tu ze mną.
- Z Presleyów. - pokiwali głowami "zwiadowcy". Przez ten czas wszystkie osoby, które już wcześniej dowiedziały się o obecności córki Elvisa Presleya, udały się na wypakowywanie swoich rzeczy z walizek lub zwiedzenie terenu. Na obeznanie się z terenem udał się Nikki razem z Erin. Zazdrosny Axl wyruszył na łowy małżonki wraz z Duffem, którego zbytnio nie obchodziło gdzie jest jego żona. 
 Przez ten czas Lisa zaproponowała Jacksonowi kolację na łonie natury. Mike, który wolał spędzić ten czas z kimś innym, nie potrafił odmówić, ponieważ kiedyś bardzo, bardzo dawno temu Matka nauczyła go, że kobiecie się nie odmawia. 


W tym czasie u reszty....

- Jesteś pewien, że tak rozkłada się namiot? Myślę, że to coś musi to trzymać a nie leżeć jako próg przed namiotem. - powiedział Slash do Larsa, patrząc na instrukcję, którą trzymał do góry nogami. - Tak jak, jest na filmach.
- A tym nie poluję się na dzikie zwierzęta? - spytał Jon.
- No - przytaknął Izzy. - Wygląda jak dzida pospolita.
- Gadacie bzdury! - z krzaków wyszedł Rose, który wrócił z polowania na Erin. - Na to się nadziewa kiełbaski. 
- Mmm... Kiełbasa. - zamruczał Tyler.
- Zjadłbym kiełbasę. - powiedział Ozzy leżący na leżaku. - Sharon, nadziej na to kiełbasę i mi ją daj.
- Michael, nie mamy tutaj kiełbasy. - odparła pani Osbourne.
Ozzy wytrzeszczył na nią oczy i spadł z leżaka. Na jego miejsce szybko usiadł Cooper.
- Wiesz, że nie lubię jak ktoś mówi do mnie Michael! - wrzasnął na żonę. - Jestem księciem ciemności. Nie mogę mieć na imię Michael!
- To jak rozkłada się ten namiot? - wtrącił Slash.
- Musisz to wbić tutaj... - zaczął tłumaczyć spec od wszystkiego, pan Alec John Such.


W tym czasie u Vince'a, Nany i Dużego...

Niezwykła trójka postanowiła śledzić poczynania Michaela i Lisy. Czyli, że po prostu są wścibscy. Jednak żadne z nich nie wiedziało, że drugie tam idzie. Dlatego kiedy zebrali się nieświadomie za jednym krzakiem, Neil głośno pisnął, bo Nana usiadła mu na stopie. Oczywiście reakcja pozostałej dwójki byłą taka sama. O dziwo, Jackson i Presley nie zwrócili na nich uwagi.
- Co wy tu robicie? - zapytał platyna.
- A Ty? - spytała Nana.
- Śledzę Mike'a i Liskę. - odparł Vince. 
- To okropne. Jak można kogoś śledzić? - zapytała oburzona.
- A ty po co przyszłaś w krzaki? - zapytał Duży.
- No ee... No może też ich śledzę, ale ja mam do tego prawo. W końcu jestem jak matka dla Michaela. 
Po pewnym czasie wszyscy się pogodzili i razem podglądali parę zza krzaków. 
 Lisa z wiklinowego koszyka wyjęła butelkę z jakimś winem. Oczywiście Ci co ich śledzili słyszeli wszystko, bo przecież mają bardzo dobry słuch!
- Wybacz Liso, ale nie piję. - Jackson odmówił spożycia alkoholu. 
- Och, nie wiedziałam. Zaraz dam Ci coś innego. - znów zagłębiła się w koszyku.
- Nana, daj popcornu. - w kierunku pudełka z Adlerem wyciągnął rękę Vince. 
Gosposia szybko mu je podała, nie odrywając wzroku od pary. 
- Niestety nie mam nic innego do picia. - powiedziała Lisa.
duży spojrzał na wokalistę Motley Crue, ponieważ w ręku miał on Kubusia Play'a. Platynowa księżniczka i ochroniarz wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Po chwili Vince tak po prostu wstał z ziemi i poszedł wymienić wino na Kubusia.
- No hej, Liska, Jackson. - zabrał zdziwionej kobiecie butelkę z ręki i schował ją sobie do kieszeni. Odkręcił Play'a i nalał im do kieliszków. - Tylko nie szalejcie z tym. - powiedział i wrócił w krzaki.
 Michael i Lisa wymienili przerażone spojrzenia.


W tym czasie u innych idiotów...

- To na pewno nie miało być tak. - oznajmił Brad patrząc na (nadal) nie rozłożony namiot. - Zobaczcie, dziewczyny już rozłożyły. 
Wzrok każdego z panów zwrócił się w kierunku namiotu Erin, Mandy, Weroniki i Barbary. Duff z wrażenia wypuścił "te dzidy na kiełbaski" i spadły one na drzemiącego pod leżakiem Adlera.
- Nie wiem jak Wy, ale ja jeśli się Wam nie uda, śpię na leżaku. - powiedział Ozzy i zajął miejsce na wcześniej wspomnianej rzeczy.
- A gdzie ja mam spać? - spytała Wiktoria.
- No ze mną - oznajmił Slash. - Uwaga! Możemy przygarnąć jedną osobę. Powtarzam JEDNĄ.
Nikt jednak nie zwrócił uwagi na pana Hudsona i powrócili do kłótni o rozłożeniu namiotu.
- Przecież Wam tłumaczyłem, jak się rozkłada. - powiedział Alec.
- Tak? - zapytali ze zdziwieniem.
Such tylko westchnął i poszedł do swojego namiotu, w którym miał spać sam. 
- To ja idę spać do Aleca. - mruknął Richie i szybko popędził za kolegą.
Chętnych do spania z basistą okazało się więcej. Dlatego teraz przed (ciągle) nie rozłożonym namiotem stała piątka Gunsów i Metallika. Lars - doświadczony kucharz, postanowił zrobić coś do jedzenia, bo przecież na głodnego nie będą pracować. Reszta chętnie na to przystała. 

W tym czasie namiot dalej...

- Chłopaki, gdzie Vince? - spytał Tommy.
- Nie widziałem go od jakiś 3 godzin. - odparł Sebastian. - Ej, zostaw moją szczotkę, zboczeńcu jeden!
Bach wyrwał czeszącemu sobie włosy Davidowi szczotkę z ręki. Wokalista przytulił ją do siebie i zaczął szeptać coś, żeby się uspokoiła (szczotka).
- A jak się zgubił? - zapytał ze strachem Nikki.
- Jakby to powiedział Izzy: znajdzie się. - odparł Joe. - A gdzie Tyler? - rozejrzał się po namiocie.
- Znajdzie się. - mruknął obrażonym tonem Sixx.
- Pewnie poszedł zapalić. - powiedział Tom.

                                         ***

- Kurde, poczekaj! - krzyknął za nią.
- Po co? Może nie chcę z Tobą przebywać?
Podszedł do niej i odwrócił przodem do siebie. Stali tak przez chwilę, ponieważ mężczyzna nie wiedział co ma zrobić. Blondynka wyrwała się i poszła dalej.
- Nadal jesteś zła za to, że Cię pocałowałem? - spytał.
- Steven - spojrzała na niego. - Mieliśmy być przyjaciółmi.
- Jesteśmy tylko, że ja... - zawiesił się.
Westchnęła i odwróciła się w stronę bruneta. 
- Skończmy ten temat, dobrze? - zaproponowała.
Chciał powiedzieć jej co czuje, ale widocznie ona nie chciała o tym wiedzieć. Na pewno się domyślała, ale nie chciała niczego psuć. Pokiwał głową i ruszył w kierunku namiotu.
- Wiesz, że nie ma dla nas miejsca w namiocie? - spytał.
Dziewczyna zatrzymała się.
- To co robimy? 
- Ozzy zostawił leżak w spokoju i poszedł spać do samochodu, razem z Sharon, Alicem i niektórymi osobami, więc może też będziemy spać w samochodzie? Jak chcesz możemy iść do mojego. - uśmiechnął się zachęcająco.
- No nie wiem... raczej nie powinniśmy...
- Chodź. - pociągnął ją za rękę.

W tym czasie u Gunsów i Mety....

- Mam dosyć! Głupi namiot! Do niczego się nie nadaje! Jest po prostu do dupy! - krzyczał Axl rozwalając (nadal) nie rozłożony namiot. Oczywiście używał do tego "dzidy na kiełbasę".
- Co Ty robisz?! - James rzucił się na niego.
- Rozwalam go!
- A gdzie będziemy spać? - spytał Kirk.
- Nie denerwujcie się, patrzcie. - Rudy wskazał na resztę przyjaciół, którzy leżeli na trawie i patrzyli się w niebo. - Widzicie? Tak będziemy spać. W końcu miało to być, jakoś tak.
- Jeszcze mnie coś zje. - przeraził się Lars.
- Nie martw się, pierwszego zje Duffa. - oznajmił Rose. - Izzy to wyliczył razem z Cliffem.
- Aaa... No to ok. - machnął ręką Hetfield i ułożył się obok Slasha.
Kiedy Axl skończył niszczyć namiot, również położył się obok. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie pewne osoby...
- Ale to wino dobre było! - wykrzyknął Vince, który nie był w najlepszym stanie.
Zresztą Nana i Duży też. Dodam, że prowadzili ich tutaj Michael i Lisa. 
- Zamorduję na miejscu! - krzyknął Rudy i rzucił się na platynę. 
Nagle z krzaków dobiegł ich szelest. Wspomnę, iż to nie był byle jaki szelest. To znaczy dla chłopaków, bo oglądali dużo filmów i wiedzieli co taki szelest oznacza.
- Potwór! - krzyknął Popcorn i wszyscy w popłochu zaczęli uciekać.
Kiedy już nikogo nie było, bo pochowali się do innych namiotów, z krzaków wyszli Ozzy I Alice z dzidami na kiełbasę. Nie to nie były te od namiotu, tylko prawdziwe dzidy. 
- Widzisz, dobrze wyczułem, że coś gotują. - powiedział Osbourne i zaczął zabierać pozostałości z kolacji Larsa. - Zostaw trochę dla Sharon.
Zabrali jedzenie i wrócili.
___________________________________________
I oto jest koniec. Nie mam nic do powiedzenia, Wery nie ma, więc ja tylko podziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Dziękuję.


                              
      Rock Twins, ale bez Weroniki

6 komentarzy:

  1. Ahh te dzidy. xD Uuu czyżby Wiktoria i Tyler w jednym samochodzie? Niech Steven powie jej co czuje! I wezmą ślub (tyttytytytytytytyyyytytytytyyytyyyyyty) i będą mieć gromadkę dzieci (niewyżyty Tyler)! <3 I będą żyć dłuuuugo i szczęśliwie. :3 Btw. genialny rozdział. Weny i szybko piszcie następny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co mi się stało, ze walnęłam o dzidach.
      Weronika planuje zrobić tak, że Tyler będzie chciał mieć piątkę dzieci, ale ja już nie mówię z kim...
      Oj no, on będzie bardzo niewyżyty :D
      Dziękuję.

      Usuń
  2. Tak szczerze, to nie czytałam jeszcze, ale miałam się wziąć za nadrabianie. I możesz mnie informować też o tym.
    U mnie to ciężko będzie nadrobić te 40 rozdziałów. Ale niedługo zaczynam nowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, będę informować.
      Nowe? Chętnie przeczytam.

      Jejku, jak dziwnie z tym ryjem Jamesa na profilowym....

      Usuń
    2. Tak dziko :D ale ładny jest xD.
      Mi się tam podoba.

      Usuń
  3. Mam już dość...! Na szczęście kończę informowanie o nominacjach... Więc:
    Nomination for U ;-)
    http://rockrockrockmusic.blogspot.com/2014/07/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń