piątek, 28 lutego 2014

Rozdział IV

WIKTORIA:




Weszłam do domu chłopaków i zaczęłam ich szukać. Nagle usłyszałam krzyki dochodzące z góry, szybko tam pobiegłam. Pomińmy ten fakt że po drodze spadłam ze schodów.
   - MARIOLU ALE MY NIE CHCEMY TYCH PELARGONII!!! - Co? pelargonie? Mariolu? to o tą kioskarkę chodzi? Nie mam pojęcia co ona może tu robić. No ale Weronika jest zdolna do wszystkiego. Kiedy byłam na górze ujrzałam scenę wartą udokumentowania. Axl który wypadał przez okno darł się przez nie. Coś o tych kwiatach. Slash i Duff trzymali Rose'a za koszulkę żeby nie wypadł, Mandy stała tak sobie trzymając znak "STOP PRZEMOCY W RODZINIE"  i waliła nim Izzy'ego który krzyczał na Rudego. Reszta osób przebywających w tym pokoju ze spokojem przyglądała się zaistniałej sytuacji. Oprócz Steven'a który próbował wcisnąć się pod dywan. 
  - Co wy robicie? - zapytałam zdziwiona. - A nie widzisz? ta wariatka sadzi mi tu pelargonie! - krzyczał Axl.   - Uspokój się bo wypadniesz przez to okno. - powiedziałam podchodząc do Hudson'a i McKagan'a. Pomogłam im wyciągnąć wyrywającego się Rose'a z okna. - No to co ona tu robi? - zapytałam. - No przyszła sobie. - Odpowiedział mi Slash. - Tak po prostu?  - Zakochała się w Popcorn'ie. - Powiedział Stradlin któremu udało się uciec przed zabójczym znakiem. - I dlatego sadzi nam tu pelargonie? - zapytałam śmiejąc się. - No..Tak. - Odparł Axl który się już uspokoił. - Adler wiesz ty co? ej gdzie ty jesteś?...- Mówił Duff.  - Tutaj. - powiedział ukochany kioskarki wychodząc spod dywanu. - Ty weź się z nią umów bylibyście ładną parą. - Powiedział Duff'ik z zacieszem na ryju. - Bardzo ładną...Chodzilibyście na spacery do parku, całowalibyście się na ławce... - Mówił Saul. - Dokładnie tak jak ja i Wiktoria. - Dokończył z uśmiechem na ryju. Walnęłam go w łeb. - Chyba w snach. - powiedziałam. - Ej a my nie musimy się szykować na tą imprezę? - zapytała Barbara. - No musimy ale nie zabieramy Erin bo wstyd tylko nam przyniesie. - powiedział Rudy uśmiechając się zwycięsko do żony. Ona podeszła do niego i potargała mu jego rude włosy. - Hyyyy!!!!!!!! - krzyknął Axl i uciekł do łazienki. - To ja idę się szykować! - Krzyknął Izzy wbiegając do tej samej łazienki co Rose. - Przed chwilą zawiodłam się na swoim mężu. - Powiedziała pani Stradlin idąc w kierunku swojego pokoju. - To ja idę z nią. - Powiedziała Mandy oddalając się w tą samą stronę co Stradlin'owa. - My idziemy razem do.... mojej łazienki! - krzyknął Slash i pobiegli z McKagan'em do niego. - Czy my musimy w ogóle chodzić do łazienki razem? - zapytała Wera. - Nie. - odparła pani Rose. - Ja idę do eee... Duff'a.- dokończyła i wyszła. Adler wyszedł z pod dywanu i pobiegł do siebie. - To ja idę do gościnnego. - Powiedziała Łysa i sobie poszła. To mi została łazienka na dole. Zeszłam wolnym krokiem na dół, bo nie chciałam znowu spaść ze schodów. Wzięłam swoją torbę i weszłam do łazienki. 20 minut później wyszłam. W salonie spotkałam Slash'a i Izzy'ego.
  - No i teraz Cię tam wpuszczą. - powiedział uśmiechając się do mnie Hudson. Po chwili podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, pociągnęłam go za włosy i odepchnęłam od siebie. - No co? - zapytał oburzony. - Gówno.- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Po schodach schodziła Mandy stukając obcasami. - Nie Duff. Nie zakładaj tych spodni! - Krzyczała. - Ahh chłopak się uszykować nie może...- powiedziała do nas, kręcąc głową. - Tak samo jak Baśka. - powiedział Stradlin. - Idźcie jej tam pomóc.- Poszłyśmy na górę do pokoju Stradlin'ów. Barbara stała tyłem do drzwi w niebieskiej sukience. W ręku trzymała jeszcze dwie inne. - Dziewczyny nie wiem co na siebie założyć.- mówiła. - A nie możesz iść w tym co masz na sobie? - Zapytałam. - No zupełnie jak Izzy. Jasne że nie. - Odparła patrząc na nas. Miałam na sobie czarną długą sukienkę i czarne szpilki. McKagan'owa miała za to jasno różową sukienkę z czarnym paskiem i do tego również czarne szpilki. - Pani Stradlin proszona do specjalistek - powiedziała Mandy i zabrałyśmy Brack do łazienki. Po 15 minutach była gotowa. Miała na sobie długą ciemno niebieską suknie bez ramiączek. Jej długie brązowe włosy zakręciłyśmy. Gdy zeszłyśmy na dół Izzy zagwizdał z wrażenia. 
   - A gdzie jest Bakuś? - Zapytał z uśmiechem ale dostał tylko w łeb od żony. Po chwili zszedł Axl. - Erin jeszcze nie ma. Przecież już 19:09. - Powiedział. - No nie zesraj się. Od kiedy ty taki punktualny jesteś? - zapytała pani Rose schodząc po schodach w długiej czerwonej sukni z rozcięciem. Jej włosy które zawsze były zakręcone teraz były delikatnie pofalowane. - Od zawsze byłem...- Powiedział Rudy ale nie dokończył bo zamurowało go na widok Erin. Stał tak na środku salonu  z otwartym ryjem jeszcze przez chwilę do póki Mandy nie użyła swojego znaku. - I co zamurowało? - Zapytała pani Rose z uśmiechem swojego męża. Axl tylko pokręcił głową i poszedł w inną stronę. - Zamurowało i to jak. - Powiedziała Weronika śmiejąc się. - Musimy się zbierać. - Powiedział Stradlin. - Chłopaki! Nie widzieliście mojego... A jest już nie ważne. - Krzyknął Adler schodząc po schodach. - Przecież ten debil się jeszcze nie uszykował. - Powiedziała McKagan'owa. - Duff złaź tu już!!! - Blondyn pośpiesznie wykonał polecenie żony i zszedł na dół. - Widzicie jak go wytresowałam.- Wyszeptała Mandy ze śmiechem. Po chwili wszyscy staliśmy przed domem. - To kto wziął kluczę i zamknie drzwi. - Zapytał zadowolony Hudson. - Eeeee...Mandy?...Erin? - Pani Rose wyjęła klucze z torebki i zamknęła dom. Nagle z domu Skid Row rozległ się krzyk, zapewne Bach'a - NIEEE TYLKO NIE TO MOJE NOWE SPODNIE!!! - I tak dalej coś w tym stylu o spodniach, włosach, koszuli i czymś tam jeszcze nie długo to ich stąd wywalą. Z domu wybiegli członkowie zespołu i zaciekawieniem patrzyli na dach domu. To chyba jasne że my też zaczęliśmy się gapić. Nagle z komina po kolei zaczęły wystrzelać różne rzeczy. Koszula, spodnie, buty, mikrofalówka też się znalazła. 
  - To chyba wszystko. - Powiedział Scotti. Nie jednak jeszcze nie. co? ziemniaki? naprawdę a ja już myślałam że dziwniej być nie może. Staliśmy tak sobie przyglądając się jak z komina Skid Row wystrzelają ziemniaki a czas leciał. - Ej to już 19:38 wsiadać do samochodu! - krzyknął Axl. Pośpiesznie wykonaliśmy polecenie. - Ała Slash twój łokieć wbija mi się w żebro. - Mówiła Mandy. No luksusów nie było. 20 minut później byliśmy na miejscu. Od razu gdy wysiadłam zobaczyłam chłopaków z Aerosmith. Na widok Steven'a bardzo się ucieszyłam choć widziałam go jakieś 2 godziny temu. On od razu odwrócił się w moją stronę. 
   - No chodź tu debilko! - krzyknął do mnie. Podeszłam do nich. Joe przedstawił mi resztę członków Aerosmith. Nagle poczułam że ktoś łapie mnie od tyłu. Usłyszałam znajomy głos który należał do Kirk'a.
  - No cześć nie spóźniłaś się a przyjechałaś z Gunsami. Muszę to gdzieś zapisać. - powiedział. - James powiedz że źle widzę bo Gunsi się chyba nie spóźnili! - Krzyczał Lars. - Tak nie spóźniliśmy się zazdrościsz? - zapytał Slash. Wszyscy weszliśmy do środka i usiedliśmy koło siebie. - Axl dzisiaj pilnował godziny. - Powiedziała Erin. - To niech robi to częściej. Będę dawał wam za to złote gwiazdki. - Powiedział Tom. Nagle rozległa się muzyczka UMPA UMPA i tak w kółko. Do lokalu weszło 5 chłopaków których na początku nie mogłam rozpoznać ale potem zaczęło mi coś świtać. Byli to panowie z BON JOVI!!! Bo grunt to dobre wejście. Doszli do nas. 
  - Cześć! Co u was? - Zapytał Jon dosiadając się. - No dobrze tylko...dlaczego nie przyszliście do nas na obiad jak was zapraszałem?! zrobiłem tyle żarcia a tu nikt nie przyszedł i wszystko zeżarł Cliff. - Powiedział obrażonym tonem Lars. - Cześć my się chyba jeszcze nie znamy? - powiedział do mnie David stylem nr 34 pt."Będziesz Moja." - Nie. Jestem Wiktoria a ty David tak? - powiedziałam. - Tak.- Odparł siadając na przeciwko mnie. Zaczęliśmy gadać o różnych głupotach trochę z Jon'em z którym się bardzo polubiliśmy i z David'em. Nagle do środka weszła przyszła miłość Weroniki PAPAPAPA Joey Tempest. Ona jak tylko go zobaczyła to zakrztusiła się piciem i przestała słuchać co się do niej mówi a on prawie że się przewrócił. Podsumowanie za kilka miesięcy Wera zmieni nazwisko na Tempest. Ja tam im nie przeszkadzałam i zajęłam się rozmową z Tico na temat przeze mnie lubiany czekolada. 
  - Ja wolę orzechową.- Odpowiedziałam na zadane pytanie. - Pff ja truskawkową.- Odparł. - I nie lubię orzechowej.- Dodał. - Ej Wiciu proszę, proszę Cię pójdź po wodę proszę...- Nadawał w kółko Slash. - Oj dobrze tylko się zamknij.- Powiedziałam i ruszyłam w stronę baru. - Proszę wodę. - Powiedziałam do barmana. Gdy odwróciłam się w bok zobaczyłam siedzącego koło mnie Michael'a Jackson'a. Nie zdaje Ci się. To nie możliwe przecież tak dawno się nie widzieliśmy. Zdaje Ci się ale on odezwał się do mnie:
   - Hej to ty prawda? nie zdaję mi się? - Powiedział z tym swoim idealnym uśmiechem. 
   - Nie, nie zdaję Ci się. - Odparłam uśmiechając się. - Tak dawno się nie widzieliśmy ile to...
   - Rok. - Powiedział. - Stęskniłem się za tobą. A co tu w ogóle robisz?
   - Jestem tu z chłopakami z Guns N' Roses.
   - Proszę woda.- Przerwał nam barman. - Dzięki. - Odpowiedziałam. - Pójdziesz ze mną? poznacie się z chłopakami. - Zaproponowałam.
   - Nie mogę bo już wychodzę ale wiesz co .....- wyciągnął z kieszeni kartkę i długopis. Kto nosi długopis w kieszeni? - Zadzwoń do mnie jutro. - Powiedział i uśmiechnął się (czy mówiłam już że tak pięknie i idealnie?)
   - Zadzwonię....Cześć. - powiedziałam do oddalającego się Michael'a. - Cześć. - Poszłam w stronę chłopaków ściskając w ręce kartkę żeby jej nie zgubić. Przechodziłam obok tańczących Mandy i Duff'a. - Ratunku...- Powiedziała cicho McKagan'owa. Ja tylko się Uśmiechnęłam i życzyłam jej powodzenia. Usiadłam na swoim miejscu. koło Steven'a T. - Masz! - powiedziałam do Saul'a podając mu wodę. - Dzięki.- Odparł i już go nie było. Poszedł tańczyć z jakąś brunetką. - Steven która godzina? - zapytałam opierając głowę na jego ramieniu. - Już odpadasz? Dopiero 22:39 . - Odparł Tyler patrząc na zegarek. 
  - Nie. Tylko tak się pytałam wytrzymam dłużej od Ciebie.- Odparłam. - Udowodnij i zatańcz ze mną.- Powiedział uśmiechając się zadziornie. - Dobra. - Zgodziłam się. Steven wstał i podał mi rękę. - Co za kultura. - powiedziałam. Kiedy weszliśmy na parkiet puścili wolną piosenkę. - No nie... - powiedziałam. - No tak. - Odparł Tyler uśmiechając się do mnie. Zaczęliśmy tańczyć. 

W tym Samym czasie:


 - Axl wiesz co mi się teraz przypomniało. - Mówiła do męża Erin. 
 - Nie a co? - Zapytał.
 - Mariola została u nas w ogródku. 
 - Co?! To my jej nie wywaliliśmy przed wyjściem?! Czekaj może Skid Row są jeszcze w domu to zadzwonię do... - Mówił Rose.
 - Oni już tu są nie fatyguj się.
 - To co teraz? 
 - No nie wiem pewnie zasadziła te kwiaty i poszła lub...
 - Lub co? - Zapytał przerażony.
 - Lub jest u nas na chacie ale to problem który rozwiążemy później teraz chodź zatańczymy.- Powiedziała Erin i wstała a Axl posłusznie za nią.


WIKTORIA:


 Steven przysunął się do mnie bardzo blisko i zaczął coś do mnie mówić. Ale ja nie zrozumiałam. Po chwili na parkiet wpadli Axl i Erin. Co?! Axl i Erin? Wow Rose musiała zachwycić Axl'a swoim wyglądem bo tak normalnie to siedziałby cały czas na dupie i gadał z chłopakami. Jest jeszcze jedna możliwość musiało go coś bardzo przerazić ale nie... To raczej dlatego że Erin tak ślicznie wygląda. Tyler delikatnie pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego.
  - Co to było?- Zapytałam. 
  - To. - Powiedział i jeszcze raz mnie pocałował. (taki mały nawias dla Weroniki nie dla czytających: UUU i co zaszalałam :).) 
  - Steven. - powiedziałam i się od niego odsunęłam. - No co? - zapytał. - Przestań. - Westchnął tylko i powrócił do rozmowy jak się okazało na temat Michael'a.
  - Więc znasz Jackson'a czy dopiero się poznaliście? - Zapytał. - Znam go już od 2 lat a co?- Odpowiedziałam. - Nie nic. Też się znamy. Tak tylko pytałem. - Powiedział. - O ile zakład że nie wytrzymasz na obcasach do 24? - zapytał patrząc na moje nogi.
  - O stówę i wytrzymam więc szykuj kasę.- Powiedziałam z uśmiechem.
  - Ok. - Odparł. 10 minut później 
  - Steven możemy cofnąć ten zakład prawda? albo chociaż usiądźmy. - Zapytałam.
  - A mówiłaś że wytrzymasz. Dawaj 100 to siadamy. - Powiedział śmiejąc się. - No dobrze chodź. Biedne małe dziecko już nóżki bolą. - Śmiał się ze mnie dalej. - Bo się obrażę. - Zagroziłam. - Już się boję. - Powiedział. Usiedliśmy z powrotem na swoich miejscach. 
  - Gdzie tak długo byliście? - Zapytał Joe. 
  - Tańczyliśmy, założyliśmy się nawet ale nogi ją bolą.- Powiedział Tyler.
  


WERONIKA:



Siedziałam przy stole i nagle podszedł do mnie boski Joey. Spytał się czy zatańczę z nim.
  - Tak oczywiście.- Odparłam. I zaczęliśmy tańczyć Joey się na mnie dziwnie patrzył. - Wiesz że mi się podobasz?  - Tak wiem. Skończyliśmy tańczyć i nagle podszedł do mnie Jon
   - Hej.- powiedział. -Hej. - Odparłam. - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
  -Co się stało Bach? - Skąd się biorą te ziemniaki.-Wcale Cię nimi nie rzuciłem. -powiedział Bolan -nagle patrze a tam Kirk, Sebastian i Slash idą do kibla co oni tam będą robić ale nie ważne. Widzę Axla i Erin tańczących to straszne oni razem tańczą . Poszłam do kibla i napotkałam tam Mariole -Co ty tu robisz? -No stoję. - Odparła kioskarka. Wychodzę z kibla i widze że Joey tak nadal się patrzy gdzie siedziałam. I zapytałam - Co tak się patrzysz? - zapytałam. - A nie wiem.-Dostałam ziemniakiem od Bolana -Przestań rzucać tymi ziemniakami-powiedziałam. Ach ten  Joey on jest taki boski.




WIKTORIA:




Siedziałam tak sobie i podziwiałam jak Weronika tańczy z Joey'em. Ahh tak ładnie razem wyglądają. Tak jakoś bardziej w lewo mogłam zaobserwować jak Rachel rzuca w Sebastiana ziemniakami. Skąd on je wziął? No chyba że zabrał te co im wystrzeliły z komina.
   - Dave po co Bolan'owi te ziemniaki. - Zapytałam. - Rzuca nimi w Bach'a to oczywiste. - Odparł gitarzysta. - Aha. - I na tym skończyła się nasza rozmowa. Po chwili koło mnie pojawił się David. Wziął szklankę i zaczął pić. Nagle zakrztusił się, okazało się że dostał ziemniakiem w łeb.
  - Skąd on ma te ziemniaki?!- Zapytał zdziwiony.
  - A no sama nie wiem. Wyszliśmy z Gunsami przed dom a tu nagle ze swojego domu wypadają Skid Row i gapią się na swój komin. No to my też zaczęliśmy się gapić, i z tego komina zaczęły wystrzelać różne przedmioty między innym ziemniaki.- Odpowiedziałam na pytanie. - Zatańczymy? - Zapytał. - Nie bo nogi mnie bolą a pretensje miej do Tyler'a.- Odparłam. - No dobra... Ej Jon która godzina?!-Krzyknął do przechodzącego obok Bon Jovi'ego. - Po 23 ale nie wiem dokładnie ile minut po. - Powiedział Jon i usiadł koło nas. Zaczęliśmy gadać o głupotach. Jakąś godzinę później przysnęłam na ramieniu klawiszowca Bon Jovi. - Wstawaj! - Krzyczał mi do ucha David. - Co? a tak...która godzina? - Zapytałam. - Północ. - Mimo iż było już późno chłopacy nadal się bawili. Zauważyłam Weronikę i Joey'a siedzących przy stoliku obok. Cały czas się śmiali i rozmawiali a Tempest był w nią wpatrzony jak w obrazek. Dosiadł się do nas po chwili Sebastian.
   - Boli mnie wszystko od tych ziemniaków i jeszcze zachrypłem od krzyczenia na Bolan'a. - Powiedział.
   - To był pisk a nie krzyk. - Poprawił go Jon.
   - Jon...Richie...David...Tico spać mi się chce! - Krzyknął zmęczony Alec.
   - Mały dzidziuś chce już spać? ooo...To trochę sobie poczekasz.- Powiedział Bryan.
   - David ale tak na serio to musimy się już zbierać. - Powiedział Tico.
   - Co już?! A z resztą...możemy jechać. - Odparł. Nagle olśniło mnie że nie jesteśmy tu moim samochodem tylko Gunsów. Jak ja do domu pojadę. Hyyy mam pomysł.
   - Chłopaki a moglibyście zawieść mnie i Werę do domu? - Zapytałam. - Jasne że tak. - Odparł Jon'ek. Poszłam po Weronikę. Jej partner był zawiedziony że musi już iść ale jakoś to przeboleli i udało mi się zgarnąć Łysą. Pożegnałam się ze wszystkimi i razem z chłopakami z Bon Jovi pojechaliśmy do naszego domu. Podczas drogi niestety urwał mi się film.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz